Straciłam wenę... Haha, dziwne dopiero napisałam 3 posty... Jaka ja cienka jestem... No cóż psychika.
2 dni temu przeżyłam coś strasznego. Jakiś mężczyzna z poważnymi zaburzeniami na mózgu gonił mnie przez pare kilometrów na drodze polnej. Ja nie miałam już sił, jeszcze chwila i by mnie dogonił, nie chcę wiedzieć co by się stało. Wtedy miałam szczęście, uciekłam do jakiegoś rolnika na polu... Niektórzy myślą, ze to nic takiego, ale ja przeżyłam to do żywego.
Może bym jeszcze miała ochotę pisać, ale przed godzinom stało się coś gorszego.
Byłam świadkiem śmierci, jakiegoś rowerzysty, wracałam od kuzynki z rodzicami. Najechaliśmy na coś, porządnie trzasnęło autem, po parunastu metrach zatrzymaliśmy się. Myślałam, ze to dzik, a może sarna? nie, człowiek.
tata poszedł zobaczyć co to było, może sie domyślał. Mama wyszła zaraz po nim, a ja odwróciłam się.
Widziałam jego ciało, może 10-15 m ode mnie, to straszne widzieć człowieka który najprawdopodobniej nie żyje. Nie wyobrażacie sobie jakie to straszne. Może nawet jak to czytacie to was to nie rusza.
Nie wiem czy żył w momencie kiedy na niego najechaliśmy, prawdopodobnie ktoś go wcześniej potrącił i się nie zatrzymał... ale to chyba był starszy człowiek, może zasłabł na tym rowerze, a my... ale to moje domyślenia.
Właśnie ryczę, jestem opuchnięta, boli mnie szyja i jem czekoladę.
To za dużo jak na mnie.
Przepraszam, że bez składu i ładu. zrozumcie.
Przykro mi.
O matko droga... Prawie się popłakałam. Współczuję Ci z całego serca, mam nadzieję, że wkrótce choć trochę Ci się polepszy. :) Pamiętaj: od czego ma się przyjaciół. ;D Rób dużo rzeczy, aby o tym nie myśleć. :D Staraj się zapomnieć. ;) Rozumiem, że to bardzo trudne. ;*******
OdpowiedzUsuńJa nie mam Ci nic za złe, wręcz przeciwnie. :-) Życzę szybkiego powrotu do zdrowia psychicznego. ;*** <3
proszę Cię, pisz.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię i z całego serca współczuję, ale po tych trzech rozdziałach zakochałam się w Twoim blogu<3
Nie opuszczaj tego.