- To Granger?
- Nie. No co ty. Krum i Ona? Przecież on nie jest ślepy! Szlamy się nie tknie…
Takie niemiłe komentarze dało się usłyszeć od grupki Ślizgońskich dziewczyn. Hermiona jednak nie przejmowała się nimi.
Wyjątkowe paszczury, a Pansy w tej krótkiej sukience wygląda jakby coś się jej miało wylać.. Hermiona uśmiechnęła się wrednie i poszła za Wiktorem. Znaleźli miejsce przy mało widocznym stoliku, i usiedli. W samą porę, profesor Dumbledore właśnie zaczynał swoje przemówienie.
Był ubrany w długą szarą szatę, i spiczasty czarny kapelusz.
- Drodzy uczniowie! Oto minął nam 4 rok nauki w Hogwarcie. Nie powiem, był to dość specyficzny rok. Turniej Trójmagiczny, śmierć Cedrica i powrót Voldemorta. On siedział w tej samej Sali co Wy. Pił i jadł to samo co wy. Chodził po tych samych korytarzach… Bardzo mi smutno z tego powodu, że wyrósł z niego potężny, tak tego nie można zakwestionować, ale też okrutny czarownik. Musimy połączyć siły. Nie możemy się kłócić. - Tu na chwilę przerwał, i popatrzył się na całą salę. Niektórzy spuścili głowy, ale większość wytrzymała to spojrzenie. Byli to głównie Gryfoni i Krukoni. - Ale teraz jest czas na zabawę! Przed wami za chwilę wystąpią Fatalne Jędze! Widzimy się po wakacjach! I nie zapomnijcie, jutro rano macie być przed szkołą o 8.00! Pa! – Na pożegnanie pomachał jeszcze, a Hermiona była pewna, że puścił oczko Harry’emu .
__________________________________________________________________________
Muzyka grała bardzo głośno, nie dało się przy niej rozmawiać.. Hermiona piła i tańczyła na przemian z Wiktorem. Jak on świetnie tańczy.. W jej głowie pełno było pochlebnych myśli na temat Wiktora, to chyba był efekt kremowego piwa, a to dowodziło, że Hermiona ma bardzo, ale to bardzo słabą głowę!
- Hermiono! Choć coś zjeść!
- Co znowu przejść?!
Taka rozmowa nie ma sensu pomyślał szukający, więc złapał Gryfonkę za rękę i wybiegł z nią na pusty korytarz. Dosłownie. Nikogo nie było, nawet głupiego żuka. Hermiona lekko zdezorientowana, zastanawiała się po co tu przyszła z nim. Ona chciała tańczyć. Jej usta zaczęły wyrzucać z siebie całą wiązankę słów
- Ale co my tu robimy, bo ja chcę tańczyć, ta sukienka tak ładnie wiruje. I te Jędze tak ładnie grały. Chyba buty mnie obtarły…. - Hermiona postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Stanęła na jednej nodze, próbując ściągnąć buta. Złamał się jej obcas, i spadła na ziemię. - O kurcze.. Nie mogę sobie przypomnieć zaklęcia. I to nowe buty. Głupia grawitacja. Ciekawe czy są na gwarancji.. – Tak bełkotała i bełkotała a Wiktor nie wiedział co miał powiedzieć. Taka bezbronna Gryfonka z mózgiem zlansowanym przez piwo kremowe. Pierwszy raz coś takiego widział!
- Hermiono daj, pomogę ci! Reparo. – wymówił zaklęcie i but był już jak nowy. Pomógł Hermionie wstać.
- Dzięki Wiktor. – Hermiona przez ten upadek, na zimną pasadzkę, trochę otrzeźwiała. O matko, zachowuję się co najmniej jak debilka, która ma problemy po głupim piwie kremowym.. – Kurczę, chyba gadałam głupoty. Przepraszam, zapomnijmy o tym.
- Nic się nie stało, byłaś całkiem słodka. – Mówiąc to przysunął się do niej. A ona do ściany. Byli bardzo blisko siebie, a on zaczął jej szeptać do ucha.
- Wiesz, bardzo mi się podobasz. Od samego początku. Jesteś taka słodka, mądra i miła. Szkoda, że jutro wyjeżdżam, ale wiesz.. Może dałabyś mi coś na pożegnanie?
- Nie. No co ty. Krum i Ona? Przecież on nie jest ślepy! Szlamy się nie tknie…
Takie niemiłe komentarze dało się usłyszeć od grupki Ślizgońskich dziewczyn. Hermiona jednak nie przejmowała się nimi.
Wyjątkowe paszczury, a Pansy w tej krótkiej sukience wygląda jakby coś się jej miało wylać.. Hermiona uśmiechnęła się wrednie i poszła za Wiktorem. Znaleźli miejsce przy mało widocznym stoliku, i usiedli. W samą porę, profesor Dumbledore właśnie zaczynał swoje przemówienie.
Był ubrany w długą szarą szatę, i spiczasty czarny kapelusz.
- Drodzy uczniowie! Oto minął nam 4 rok nauki w Hogwarcie. Nie powiem, był to dość specyficzny rok. Turniej Trójmagiczny, śmierć Cedrica i powrót Voldemorta. On siedział w tej samej Sali co Wy. Pił i jadł to samo co wy. Chodził po tych samych korytarzach… Bardzo mi smutno z tego powodu, że wyrósł z niego potężny, tak tego nie można zakwestionować, ale też okrutny czarownik. Musimy połączyć siły. Nie możemy się kłócić. - Tu na chwilę przerwał, i popatrzył się na całą salę. Niektórzy spuścili głowy, ale większość wytrzymała to spojrzenie. Byli to głównie Gryfoni i Krukoni. - Ale teraz jest czas na zabawę! Przed wami za chwilę wystąpią Fatalne Jędze! Widzimy się po wakacjach! I nie zapomnijcie, jutro rano macie być przed szkołą o 8.00! Pa! – Na pożegnanie pomachał jeszcze, a Hermiona była pewna, że puścił oczko Harry’emu .
__________________________________________________________________________
Muzyka grała bardzo głośno, nie dało się przy niej rozmawiać.. Hermiona piła i tańczyła na przemian z Wiktorem. Jak on świetnie tańczy.. W jej głowie pełno było pochlebnych myśli na temat Wiktora, to chyba był efekt kremowego piwa, a to dowodziło, że Hermiona ma bardzo, ale to bardzo słabą głowę!
- Hermiono! Choć coś zjeść!
- Co znowu przejść?!
Taka rozmowa nie ma sensu pomyślał szukający, więc złapał Gryfonkę za rękę i wybiegł z nią na pusty korytarz. Dosłownie. Nikogo nie było, nawet głupiego żuka. Hermiona lekko zdezorientowana, zastanawiała się po co tu przyszła z nim. Ona chciała tańczyć. Jej usta zaczęły wyrzucać z siebie całą wiązankę słów
- Ale co my tu robimy, bo ja chcę tańczyć, ta sukienka tak ładnie wiruje. I te Jędze tak ładnie grały. Chyba buty mnie obtarły…. - Hermiona postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Stanęła na jednej nodze, próbując ściągnąć buta. Złamał się jej obcas, i spadła na ziemię. - O kurcze.. Nie mogę sobie przypomnieć zaklęcia. I to nowe buty. Głupia grawitacja. Ciekawe czy są na gwarancji.. – Tak bełkotała i bełkotała a Wiktor nie wiedział co miał powiedzieć. Taka bezbronna Gryfonka z mózgiem zlansowanym przez piwo kremowe. Pierwszy raz coś takiego widział!
- Hermiono daj, pomogę ci! Reparo. – wymówił zaklęcie i but był już jak nowy. Pomógł Hermionie wstać.
- Dzięki Wiktor. – Hermiona przez ten upadek, na zimną pasadzkę, trochę otrzeźwiała. O matko, zachowuję się co najmniej jak debilka, która ma problemy po głupim piwie kremowym.. – Kurczę, chyba gadałam głupoty. Przepraszam, zapomnijmy o tym.
- Nic się nie stało, byłaś całkiem słodka. – Mówiąc to przysunął się do niej. A ona do ściany. Byli bardzo blisko siebie, a on zaczął jej szeptać do ucha.
- Wiesz, bardzo mi się podobasz. Od samego początku. Jesteś taka słodka, mądra i miła. Szkoda, że jutro wyjeżdżam, ale wiesz.. Może dałabyś mi coś na pożegnanie?
Jego ręce dotykały włosów Hermiony. Potem zniżały się coraz
w dół, aż zatrzymały się na tali. Objął ją, i to dość mocno.
Gryfonka nie mogła wydukać z siebie słowa. Coś w środku krzyczało, że to może nie skończyć się aż tak dobrze. Głupia jestem! Dlaczego nie wzięłam różdżki?! Krzyczała na samą siebie w środku!
- A co takiego byś chciał na pożegnanie? – Starała się robić dobrą minę do złej gry.
- Już ja wiem co. – Powiedział to dość obleśnym tonem. Pocałował Hermionę bardzo mocno, a wręcz dziko! To nie był przyjemny pocałunek, przynajmniej dla Hermiony. Próbowała go odepchnąć lecz nie udał się jej. Udało się jej tylko odkleić swoje usta od tych gumowych warg.
- Zostaw mnie! Ja nie chcę!- Prawie płakała, jej oczy robiły się mokre i czerwone..
- Jak byś nie chciała to byś ze mną nie poszła na ten bal!
- NA POMOC!!! NIECH KTOŚ TU… - tyle zdążyła wykrzyknąć bo Wiktor zakrył jej usta swoją wielką dłonią..
--------------------------------------------------------------------
HEJ!!! :)
WRÓCIŁAM!
Krótki, krótki :>
Mam nadzieję, że ktoś zajrzy tutaj:)!
Liczę na KOMENTARZE to motywacja:)
Długo zbierałam się, żeby znowu pisać:)
kontakt gg : 41659966
Gryfonka nie mogła wydukać z siebie słowa. Coś w środku krzyczało, że to może nie skończyć się aż tak dobrze. Głupia jestem! Dlaczego nie wzięłam różdżki?! Krzyczała na samą siebie w środku!
- A co takiego byś chciał na pożegnanie? – Starała się robić dobrą minę do złej gry.
- Już ja wiem co. – Powiedział to dość obleśnym tonem. Pocałował Hermionę bardzo mocno, a wręcz dziko! To nie był przyjemny pocałunek, przynajmniej dla Hermiony. Próbowała go odepchnąć lecz nie udał się jej. Udało się jej tylko odkleić swoje usta od tych gumowych warg.
- Zostaw mnie! Ja nie chcę!- Prawie płakała, jej oczy robiły się mokre i czerwone..
- Jak byś nie chciała to byś ze mną nie poszła na ten bal!
- NA POMOC!!! NIECH KTOŚ TU… - tyle zdążyła wykrzyknąć bo Wiktor zakrył jej usta swoją wielką dłonią..
--------------------------------------------------------------------
HEJ!!! :)
WRÓCIŁAM!
Krótki, krótki :>
Mam nadzieję, że ktoś zajrzy tutaj:)!
Liczę na KOMENTARZE to motywacja:)
Długo zbierałam się, żeby znowu pisać:)
kontakt gg : 41659966